Za początek kryzysu finansowego na świecie uznaje się ogłoszenie upadłości przez bank Lehman Brothers dnia 15.09.2008r. Chociaż już wcześniej mówiono o kryzysie na rynku hipotecznym, to dopiero upadek jednego z największych banków w USA wywołał efekt domina pociągając za sobą inne instytucje finansowe. Niemal każdego dnia ogłaszano bankructwa banków oraz firm kredytujących nieruchomości. Aby zapobiec całkowitej zapaści systemu finansowego, rząd postanowił wesprzeć finansowo część zagrożonych instytucji. W bardzo liberalnej gospodarce amerykańskiej plan pomocy dla przedsiębiorstw został przyjęty z dużym sceptycyzmem. Wkrótce jednak okazało się, że firmy które otrzymały od rządu potężny zastrzyk gotówki wypłacają swoim menedżerom gigantyczne wynagrodzenia i premie. Aby temu zaradzić, departament Skarbu Stanów Zjednoczonych w dniu 10.06.2009 r. powołał Kenneth’a Feinberg’a, aby zrewidował wynagrodzenia kadry menedżerskiej w firmach, które otrzymały rządową pomoc. Dzięki podejmowanym decyzjom, bardzo szybko został okrzyknięty carem wynagrodzeń (ang.:
czar lub
tsar).
Sformułowania „car” w Stanach Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii używa się do tytułowania wysokiej rangi urzędników. Tym mianem zwykle określa się osoby zajmujące stanowiska wykonawcze. Ponadto, w USA często tego tytułu używa się tylko w odniesieniu do urzędników powoływanych przez prezydenta, niezatwierdzonych przez senat (nie jest to wymagane). Oczywiście termin ten nie posiada ścisłej definicji, a wykreowany został głównie przez media. Najczęściej używa się go, ponieważ nazwa stanowiska jest po prostu zbyt długa i stosowanie jej jest kłopotliwe. Przykładowo, osoba na stanowisku Dyrektora Narodowego Biura ds. Regulacji i Kontroli Narkotyków (
Director of the Office of National Drug Control Policy), nazywana jest narkotykowym carem.
Używanie tytułu „cara” w odniesieniu do wysokiej rangi urzędników państwowych ma w USA dosyć długą tradycję. Po raz pierwszy mianem tym określono Bernarada Baruch’a, który z ramienia prezydenta Woodrow Wilsona kierował sprawami przemysłu wojennego i surowców strategicznych. Ten amerykański przedsiębiorca i polityk został okrzyknięty przemysłowym carem. W kolejnych latach tytuł ten był stosowany coraz częściej w odniesieniu do urzędników wchodzących w skład organów wykonawczych władzy. Duża część stanowisk została utworzona w czasie trwania drugiej wojny światowej. Powołano wtedy: cara transportu, produkcji, cara ds. zasobów ludzkich, cara ds. zakupów. Wszyscy oni mieli rozwiązywać problemy związane z koordynacją zasobów niezbędnych do udziału w wojnie. Termin ten powrócił, w czasie prezydentury Richarda Nixona. Powołał on pierwszego narkotykowego cara oraz cara ds. energetyki, który pomógł w czasie kryzysu naftowego. Jednak dopiero w trakcie prezydentury Georga W. Busha liczba stanowisk, na których osoby były nazywane carami znacząco wzrosła (Tabela 1).
Liczba carów w administracji kolejnych prezydentów USA
prezydent
|
okres urzędowania
|
liczba carów
|
Franklin Roosvelt
|
1933-1945
|
12
|
Harry Truman
|
1945-1953
|
6
|
Dwight Eisenhower
|
1953-1961
|
1
|
John F. Kennedy
|
1961-1963
|
0
|
Lyndon Johnson
|
1963-1969
|
3
|
Richard Nixon
|
1969-1974
|
3
|
Gerald Ford
|
1974-1977
|
1
|
Jimmy Carter
|
1977-1981
|
2
|
Ronald Reagan
|
1981-1989
|
1
|
George H. W. Bush
|
1989-1993
|
2
|
Bill Clinton
|
1993-2001
|
7
|
George W. Bush
|
2001-2009
|
31
|
Barack Obama
|
2009-
|
32
|
Źródło: wikipedia.org
Prezydent Obama jak dotąd mianował 32 carów, w tym cara wynagrodzeń – Kennetha Feinberg’a. Głównym zadaniem płacowego cara jest przyjrzenie się wynagrodzeniom najwyższej kadry menedżerskiej w firmach, które otrzymały finansowe wsparcie od rządu Stanów Zjednoczonych w ramach programu TARP (
Troubled Asset Relief Programm).
Program TARP został wprowadzony decyzją Izby Reprezentantów, która zagłosowała nad przyjęciem poprawionego przez Senat planu ratunkowego dla instytucji, które szczególnie ucierpiały w wyniku kryzysu finansowego. Program, który miał uratować banki oraz gospodarkę amerykańską, uruchomiono 3 października 2008r. Na jego realizację przeznaczono 700 miliardów USD. Początkowo pieniądze z utworzonego funduszu miały być przeznaczone na skupowanie tzw. „toksycznych” aktywów (kredyty i derywaty związane z rynkiem nieruchomości) należących do instytucji finansowych. Gdy jednak kryzys zaczął się nasilać, zdecydowano o przekazaniu tych środków bezpośrednio do banków.
Firmy, które otrzymały pomoc w ramach ratowania gospodarki amerykańskiej to:
General Motors Acceptance Corporation (GMAC),
American International Group Inc. (AIG),
Citigroup Inc. (C),
Bank of America Corp. (BAC),
General Motors Co. (GM),
Chrysler Group LLC oraz Chrysler Financial. Kenneth Feinberg, działając z ramienia prezydenta Obamy, przyjrzał się wynagrodzeniom 25 najlepiej opłacanych menedżerów w siedmiu wymienionych firmach.
Działalność płacowego cara stała się możliwa gdy okazało się, że prezesi dotowanych przez rząd spółek otrzymali w 2009 r. bardzo wysokie wynagrodzenia i premie. Informacja ta odbiła się szerokim echem w mediach i wywoła duże oburzenie wśród obywateli amerykańskich. Efektem tego było podjęcie działań, zmierzających do obniżenia wynagrodzeń wielu menedżerów.
Do końca października wysokość wszystkich obciętych pensji wyniosła razem 879 mln USD. Suma ta może jeszcze wzrosnąć, ponieważ analizie nie poddano płac wszystkich „obserwowanych” menedżerów. Cięcia dokonane przez cara najbardziej dotknęły pracowników spółki GMAC. Wynagrodzenia 25 najlepiej zarabiających w niej pracowników w 2009 r., zostały zredukowane o 413,3 mln USD w stosunku do roku 2008 (redukcja o 85,6%). Równie poważnie finansowo ucierpiała kadra Citigroup, gdzie wynagrodzenia 25 najlepiej zarabiających menedżerów zostały zmniejszone o 272 mln USD w porównaniu z rokiem 2008. W kwocie tej zawiera się wynagrodzenie Andrew Hall’a, który za 2008 r. miał otrzymać blisko 100 mln USD nagrody, jako szef należącego do Citi -
Phibro LLC (spółka handlująca ropą). Jednak po ujawnieniu informacji o potencjalnym wynagrodzeniu Hall’a i po otrzymaniu dotacji od państwa, korporacja zdecydowała się na sprzedaż Phibro. W podobnej sytuacji jak wyżej wymienieni znaleźli się menedżerowie
Bank of America, którym Feinberg zredukował pensje o 149 mln USD, tj. 65,5% w porównaniu z rokiem poprzednim. Wynagrodzenie dyrektora finansowego tego banku spadło z 4 mln USD, które otrzymywał w 2008 roku, do „zaledwie” 2 mln USD (nie obejmuje nagród i premii). Kolejni na liście płacowego cara znaleźli się pracownicy AIG – obniżka płac o 28,4 mln USD (58%) oraz Chrysler Group LLC – otrzymają o 2,1 mln USD (24%) mniej niż w 2008 roku.
W USA decyzja o obcinaniu pensji przez urzędnika państwowego jest czymś niespotykanym i stało się to możliwe tylko ze względu na nadzwyczajną sytuację, w jakiej znalazła się amerykańska gospodarka. W Polsce z takim zjawiskiem mamy do czynieniu już od 2000 r. Chodzi o wzbudzającą wiele kontrowersji tzw. ustawę kominową, która ogranicza wynagrodzenia szefów przedsiębiorstw i spółek państwowych oraz samorządowych. Zgodnie z nią, płaca kadry zarządzającej w spółkach skarbu państwa nie może być wyższa niż 6-cio krotność przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w czwartym kwartale poprzedniego roku.
Czy są jakieś analogie między polską ustawą, a działalnością płacowego cara w USA? Zarówno w Polsce, jak i w Ameryce, sprawa odnosi się do wynagrodzeń szefów największych spółek. Na tym chyba analogie się kończą. W Polsce ograniczenie wynagrodzeń jest regulowane ustawą, a nie poprzez działanie specjalnie wyznaczonego urzędnika. Przedsiębiorstwa objęte regulacjami to te, w których skarb państwa albo samorząd posiada więcej niż 50% kapitału zakładowego lub akcji. W USA natomiast rzecz dotyczy przedsiębiorstw prywatnych, w których państwo nie ma żadnego udziału, lecz wsparło je finansowo.
Kwoty także nie są porównywalne. Przyjrzyjmy się na przykład wynagrodzeniom osób zarządzających prywatnymi spółkami (w których nie obowiązuje żadne ograniczenie odnośnie wynagrodzeń). Możemy sprawdzić ile zarabiają menedżerowie wybranych polskich spółek wchodzących w skład WIG-20.
Wynagrodzenia siedmiu wybranych prezesów spółek
wchodzących w skład WIG 20 (w PLN)
*zatrudniony od kwietnia 2008
Źródło: Raport – Wynagrodzenia członków zarządow spółek giełdowych w 2008 roku, Sedlak & Sedlak 2009
Możemy też spróbować porównać wynagrodzenie menedżerów ze średnimi zarobkami w danym kraju. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w Polsce w sektorze przedsiębiorstw w roku 2008 wynosiło 3 186 PLN, co daje 38 232 PLN w skali roku. Dla porównania, wynagrodzenie pana Marka Sowy (Agora SA) to około 1 216 000 PLN rocznie. Z tego wynika, że wynagrodzenie prezesa Agory to 32-krotność średniego wynagrodzenia. Natomiast średnie wynagrodzenie w USA w 2008 roku wyniosło 607,99 USD tygodniowo (rocznie około 29 183,52 USD), a wynagrodzenie np. James’a Fores’a (Citigroup) 12,9 mln USD, co daje 440-krotność średniego wynagrodzenia. Pamiętajmy dodatkowo, że zarobki kadry zarządzającej w przedsiębiorstwach skarbu państwa w Polsce są jeszcze niższe (zgodnie z ustawą maksymalnie około 20 tys. PLN miesięcznie).
Wynagrodzenia prezesów amerykańskich spółek w 2008 r.,
objętych programem TARP (w USD)
Źródło: equilar.com
Jak widać na powyższych wykresach, przepaść pomiędzy średnim wynagrodzeniem, a płacami prezesów spółek, jest ogromna.
Ustawowe ograniczanie wynagrodzeń budzi pewne zastrzeżenia. Płace w spółkach skarbu państwa są dużo niższe od tych w przedsiębiorstwach prywatnych (np. 5 razy niższe w porównaniu z zarobkami prezesa Agory). Pojawia się w związku z tym pytanie, czy jest możliwe, aby w państwowych przedsiębiorstwach pracowali najlepsi menedżerowie? Wydaje się, że dopóki będzie istniała ta ustawa, spółki skarbu państwa będą skazane na słabsze zarządzanie, ponieważ nie mogą walczyć o najlepszych menedżerów. Ci, co jest zrozumiałe, będą wybierać tych pracodawców, którzy są w stanie zaproponować im wyższe wynagrodzenie. Jeżeli zaś nie ma możliwości, aby zatrudnić prawdziwych profesjonalistów - spółka jest gorzej zarządzana i osiągnie słabsze wyniki finansowe.
Ustawa kominowa nie jest też w odpowiednio skuteczna. Aby umożliwić menedżerom spółek skarbu państwa otrzymywanie wyższych wynagrodzeń, zapisy ustawy omijane są na różne sposoby. Najczęściej ze struktur spółki matki wydzielano nowe podmioty, których głównym celem było wypłacanie dodatkowego wynagrodzenia. W końcu, ustawa ta jest niezgodna z prawem Unii Europejskiej, które mówi o równym traktowaniu wszystkich podmiotów gospodarczych i unikaniu praktyk dyskryminacyjnych.
Jednocześnie, pojawiają się również głosy za utrzymaniem ustawy. Głównym argumentem, jaki się tutaj podaje jest fakt, że spółki państwowe realizują jednak strategię państwa i nie ma w nich zbyt wiele miejsca na indywidualne zarządzanie. Z tego też powodu od ich menedżerów nie są wymagane aż tak wysokie umiejętności. Innym argumentem przemawiającym za utrzymaniem tej ustawy jest również fakt, że stanowiska w tych spółkach są obsadzane przez osoby związane z rządzącą akurat partią. W związku z tym, czy państwo (de facto podatnicy), powinno płacić wysokie wynagrodzenia osobom których kompetencje mogą budzić wątpliwości.
„Ustawa kominowa” budzi w Polsce wiele kontrowersji. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych budzą spór poczynania płacowego cara. Z jednej strony odzywają się głosy zwolenników wolnego rynku, a z drugiej – oburzonego społeczeństwa. Tym razem to ten drugi głos jest bardziej słyszalny. Dlaczego menedżerowie spółek, które otrzymały pomoc od wszystkich podatników, mają sobie wypłacać gigantyczne premie? Przecież sytuacja, w jakiej się znalazły, świadczy także o ich złym zarządzaniu. Dodatkowy gniew wzbudziły również informacje o dodatkowych przywilejach części kadry zarządzającej, jak np. wykorzystywanie samolotów firmowych w celach prywatnych (
Bank of America, GMAC). Wysokość wynagrodzeń menedżerów w niektórych organizacjach były tak wysokie, że głosy sprzeciwu dla działalności cara były ledwo słyszalne.
Warto więc, przy tej okazji, po raz kolejny zastanowić się, jaka jest zasadność wypłacania kadrze zarządzającej tak wysokich wynagrodzeń. Chociaż zarobki niektórych menedżerów są niewyobrażalne dla wielu osób, to jednak ich wysokość została ustalona na wolnym rynku - tyle są w stanie płacić spółki najlepszym fachowcom. Niemniej jednak, na przykładzie USA można zobaczyć, że nie są one gwarantem sukcesu zarządzanych przez nich przedsiębiorstw.