Poszukując odpowiedzi o przyszłość wynagrodzeń w IT w Polsce warto cofnąć się o niecałe 20 lat wstecz i przypomnieć sobie co działo się w USA w czasie tzw. bańki internetowej. Z danych Employment Development Department stanu Kalifornia wynika, że w 1999 roku płace w Dolinie Krzemowej wzrosły o 7,6% rok do roku, a w roku 2000 aż o 18,3%. Daje to łączny wzrost o 27,3% w okresie dwóch lat. Ciekawostką niech będzie spadek płac o 0,6% w całej gospodarce USA w 1999 roku i tylko 4% wzrost rok później (łączny wzrost 3,4% w okresie dwóch lat). Dane te jednoznacznie wskazują, że wyobraźnia szefów firm IT nie znała granic, a branża przeżywała chwile chwały. Inwestorzy dawali pieniądze a szefowie firm przekupywali pracowników dwucyfrowymi podwyżkami. Żaden z szefów nie zastanawiał się jakie są możliwości ich budżetów wynagrodzeń i jak tak wysokie podwyżki wpłyną na kondycję finansową firmy.
Niestety, rok 2001 pokazał, że warto było pochylić się nad tymi kwestiami. Pęknięcie bańki doprowadziło wtedy w Dolinie Krzemowej do spadku wynagrodzeń o 14,4% w porównaniu do 2000 roku oraz o kolejne 6,8% rok później (łączny spadek o 20,2% w okresie dwóch lat). Mimo bańki internetowej gospodarka amerykańska miała się znacznie lepiej, bo płace w tym samym czasie obniżyły się zaledwie o 3,5%.
Tak więc wszystko to co pracownicy IT zyskali w okresie boomu stracili w ciągu kolejnych dwóch lat a ich płace powróciły do stanu równowagi rynkowej i stały się porównywalne do innych podobnych zawodów. Warto dodać, że relacje płac w IT w stosunku do innych branż utrzymują się na względnie porównywalnym poziomie do dzisiaj. Popularne hasło ekonomistów o niewidzialnej ręce rynku w tym przypadku zadziałało prawie idealnie. Równie dobrze do tej sytuacji pasuje kolejna zasada ekonomii, która mówi, że rynek zawsze dąży do równowagi. Najzwyczajniej w świecie, wbrew chwilowym zawirowaniom, sam poradził sobie z nieproporcjonalnym wzrostem płac informatyków.
Nie jest naszym celem analizowanie przyczyn kryzysów, ale warto zastanowić się nad tym co zadecydowało o przetrwaniu jednych firm IT a upadku innych. Wiemy już, że jednym z kluczy do tej zagadki był nadmierny wzrost wynagrodzeń. Można więc przypuszczać, że obronną ręką z kryzysu wyszły firmy, które miały przemyślaną politykę wynagrodzeń, czyli takie, które:
- gromadziły i analizowały dane rynkowe o wynagrodzeniach w branży (raporty płacowe),
- porównywały koszty wynagrodzeń w relacji do wyników firmy,
- analizowały wewnętrzne relacje płac na różnych szczeblach organizacji,
- stosowały płacę zmienną (premie, prowizje, nagrody powiązane z wynikami),
- kontrolowały wydajność i efektywność pracowników (rentowność wynagrodzeń).
Na dzisiaj trudno mówić o bańce internetowej w Polsce, ale na pewno mamy problem z nienaturalną dynamiką wzrostu wynagrodzeń. Zachęcamy więc, aby wyciągnąć wnioski z tego co się stało w USA i zacząć zarządzać wynagrodzeniami. Pierwszym najważniejszym krokiem jest monitorowanie stawek rynkowych poprzez uczestniczenie w badaniach wynagrodzeń i systematyczne korzystanie z raportów płacowych (np.
Raport płacowy Sedlak & Sedlak dla branży IT 2019). Znając rynkowe stawki płac i swoje możliwości budżetowe unikniemy huraoptymizmu z podpisywaniem ryzykownych kontraktów czy zatrudnianiem zbyt dużej liczby pracowników.
Drugi krok to stosowanie płacy zmiennej ściśle powiązanej z wynikami finansowymi firmy. Łatwo zwiększać pensje podstawowe, gdy firma jest w dobrej kondycji, zdecydowanie trudniej znaleźć środki na pokrycie strat wynikających ze zbyt dużych kosztów stałych. Stosując wynagrodzenie zmienne powiązane z wynikami pracowników i firmy zawsze mamy kontrolę nad znaczną częścią kosztów, bo wraz ze spadkiem zysków automatycznie zmniejsza się budżet płac (więcej na
wynagrodzenia.pl).
Ze względu na ograniczony zakres tekstu nie będziemy szczegółowo omawiać wszystkich działań zwiększających bezpieczeństwo firmy. Chcemy podkreślić jedynie, że zarządzanie wynagrodzeniami to nie fanaberia dużych zagranicznych koncernów, lecz jeden z najważniejszych czynników pozwalających na w miarę bezpieczne funkcjonowanie firmy w szybko zmieniającej się rzeczywistości rynkowej. Liczba nowo powstających firm IT pokazuje, że założenie firmy to nie problem. Problemem jest jej przetrwanie na rynku. Jest to prawie niemożliwe bez elastycznego systemu nagradzania, bez analiz zmian zachodzących na rynku, bez badania postaw i opinii pracowników, bez uczestnictwa w porównaniach rynkowych, czyli bez tego co ogólnie określa się zarządzaniem zasobami ludzkimi.