Jakie skutki dla rynku pracy ma podnoszenie płacy minimalnej? Od 1 stycznia 2020 roku pensja minimalna będzie wynosić 2600 PLN brutto, co daje wzrost o 350 zł i 15,56 % od jej poziomu w roku bieżącym. Jest to największy wzrost nominalny w historii 3 RP i najwyższy wzrost procentowy od 2008 roku. Zapowiadane są dalsze wzrosty, do 3000 PLN brutto w 2021 roku, i aż 4000 PLN w 2024. Oczywiście płaca brutto jest i tak niższa niż całkowite koszty pracodawcy – tzw. superbrutto. Przy pensji brutto 4000 zł, „superbrutto” dla pracownika etatowego wynosi 4 819,2 zł. I to tą kwotę sprawiedliwie by było podawać, jako oficjalną płacę minimalną.
Pokusiłem się o drobną analizę, jaką część średniego wynagrodzenia w Polsce stanowiła i będzie stanowić płaca minimalna. Do obliczeń wziąłem średnią płacę, najczęściej podawaną przez GUS – tą nieuwzględniającą wynagrodzeń w mikroprzedsiębiorstwach.
W 2004 roku płaca minimalna stanowiła 34,2% średniego wynagrodzenia, zaś w 2018 już 43,4%. W 2024, przy optymistycznym założeniu corocznego wzrostu średnich płac o 6% r/r – 58,3%. I tak to będzie wyglądać dla ogólnopolskiej średniej. A trzeba zaznaczyć, że w zdecydowanej większości średnia pensja, czy to w województwach, czy w powiatach, jest niższa niż średnia krajowa.
Jak to wygląda w powiecie kępińskim, w którym średnia płaca jest najniższa w Polsce? W 2004 roku płaca minimalna wynosiła 57,3% średniego wynagrodzenia w tym powiecie. W 2018 – już 65,9%. W 2024, zakładając średni wzrost płac o 7% r/r – teoretycznie może to już być 83,7%, jednak wartość ta jest raczej niemożliwa do osiągnięcia. Mimo wszystko, nawet przy zbliżonej wartości, ilość osób zarabiających pensję minimalną może stanowić większość. Stanowczo zakłóci to funkcjonowanie rynku pracy w Kępnie. A jak będzie w perspektywie całej Polski? To zależy od regionu. W Warszawie zmiany mogą być nieodczuwalne, tak samo w tych miastach i regionach, gdzie znikoma liczba pracowników zarabia pensję minimalną.
Jednak w regionach o niższych pensjach nastąpią różnorodne dostosowania – mechanizm rynkowy, mimo interwencji państwa, broni się. Będą to: zwolnienia pracowników, brutalna zachęta do automatyzacji produkcji, pokusa przejścia do szarej strefy i przejścia do samozatrudnienia – opłacanego niżej, niż pensja minimalna. Last but not least – upadki przedsiębiorstw bazujących na taniej sile roboczej, nie posiadających odpowiednich rezerw finansowych.
Jeśli chodzi o zwolnienia pracowników, to obliczyłem współczynnik korelacji Pearsona dla procentowej zmiany (wzrostu) płacy minimalnej i nominalnego spadku/wzrostu bezrobocia.
Korelacja wyszła niewielka – 0,24 dla odpowiadających sobie okresów – np. wzrost płacy minimalnej o 8,3% w 2012 roku odpowiada wzrostowi bezrobocia o 0,9%. Inaczej wygląda porównanie korelacji dla opóźnionych o rok okresów, np.: przy parowaniu wzrostu płacy minimalnej w roku t i zmiany bezrobocia w roku t+1, gdzie przykładowo wzrost płacy minimalnej w roku 2008 o 20,3% odpowiada zwiększeniu się bezrobocia o 2,6% w roku 2009. Wtedy współczynnik korelacji jest już znaczący i wynosi 0,68.
Ciekawie wygląda sytuacja w moim rodzinnym powiecie radomszczańskim. Tam korelacja między wzrostem płacy minimalnej i zmianą bezrobocia bez opóźnienia jest ujemna i wynosi –0,29, z kolei z rocznym opóźnieniem jest to już korelacja dodatnia wynosząca 0,6.
Jak to interpretować? To tylko statystyka. Warto być ostrożnym z wyciąganiem pochopnych wniosków. Korelacja to nie zawsze związek przyczynowo-skutkowy, jednak w tych wypadkach możemy akurat to założyć. Statystycznie wpływ dużych zmian w płacy minimalnej może wydatnie wpływać na wzrost stopy bezrobocia. Tak jak wynikałoby to z teorii – przy większej cenie pracy, ilość nabywana maleje. Czemu jednak wzrost płacy minimalnej ma większy wpływ na poziom bezrobocia w roku następnym? Powody są dwa: rząd jest gotowy na śmiałe podnoszenie płacy minimalnej raczej w okresie dużego wzrostu gospodarczego, i co za tym idzie, spadającego bezrobocia. I nawet podniesienie płacy minimalnej nie potrafi tak szybko zatrzymać rozpędzonej gospodarki. Drugi powód – nie jest tak łatwo dokonać zwolnień w przedsiębiorstwie. Etaty są „lepkie ”, przystosowanie trwa jakiś czas, trzeba zreorganizować sposób działania firmy – czasem zmiany są widoczne dopiero po jakimś czasie.
Generalnie powolne zwiększanie poziomu pensji minimalnej, np. o wartość wzrostu średniej produktywności lub nawet mniej – nie powinno być szczególnie odczuwalne na rynku pracy. Jedynie gwałtowne zmiany mogą doczekać się gwałtownych skutków. I tak może być niedługo w przypadku Polski. Przedsiębiorcy nie będą chcieli dokładać do interesu – koszty pracy wzrosną dla wszystkich konkurentów, wszyscy więc będą mogli podnieść ceny na swoje produkty. Wszyscy produkujący na rynek krajowy. Trochę inna sytuacja będzie dotyczyć eksporterów – ci nie będą mogli tak łatwo podnieść cen. Ale spokojnie – prawdopodobnie polski złoty będzie tanieć w stosunku do innych walut. I tak dochodzimy do bodźca inflacyjnego związanego ze wzrostem kosztów pracy. Pracownicy dostaną wyższe pensje, lecz będą musieli więcej pieniędzy wydać na podstawowe potrzeby.
W przypadku, gdy płaca minimalna rośnie szybciej niż płaca średnia, dochodzi do zjawiska wyrównywania się struktury płac. Wynagrodzenia będą coraz bardziej do siebie zbliżone. Kasjerka w markecie być może będzie zarabiać tyle samo co wykładowca na uczelni, nie mówiąc już o nauczycielach w szkołach. I jaka jest wtedy zachęta ekonomiczna do dodatkowej edukacji – gdy osoba zaraz po szkole średniej będzie mogła zarabiać tyle samo co osoba z tytułem magistra lub stopniem doktora? Wtedy nie ma tej zachęty. Na szczęście istnieją inne, pozaekonomiczne składniki korzyści z pracy, które mogą zachęcić do zdobywania wykształcenia – możliwości rozwoju w pracy, prestiż, kontakt z ciekawymi ludźmi, dogodniejsze godziny pracy itp. korzyści relacyjne.
Pracodawcy będą się też starać zaoszczędzić na benefitach pracowniczych – być może nie będą tak hojnie inwestować w karty multisportowe, bony zakupowe i prywatną opiekę medyczną dla swoich pracowników. Zagrożona też będzie darmowa kawa w miejscu pracy.
I jeszcze problem automatyzacji. Oczywiście podniesienie płacy minimalnej przyśpieszy automatyzację produkcji z prostego względu – przy rosnącym koszcie pracownika, szczególnie tego niskowykwalifikowanego, którego łatwo może zastąpić maszyna, relatywnie maleje koszt zakupienia odpowiedniego sprzętu mogącego tego pracownika zastąpić. Genialnym przykładem są magazyny E-obuwie.pl, w których pracowników wspierają maszyny autonomiczne. Podobnie może być np. w sortowniach śmieci, gdzie już teraz wstępną selekcję biorą na siebie roboty.
Gospodarka z nie takimi regulacjami sobie radziła. Może nie każda: Cesarstwo Zachodniorzymskie upadło nie tylko przez najazdy barbarzyńców i Sasanidów – głównymi czynnikami upadku były przyczyny ekonomiczne, związane np. z wprowadzaniem cen maksymalnych na podstawowe płody rolne i psuciem pieniądza przez kolejnych cesarzy. Pensja minimalna istnieje na świecie już od czasów Kodeksu Hammurabiego – i świat toczy się dalej. Ważne, by nie była zbyt wysoka i zbyt gwałtownie podnoszona. Dlatego miejmy nadzieję, że dalszy wzrost obiecanej przez rząd płacy minimalnej zostanie skorygowany in minus.